Kolejny tydzień za nami i tradycyjnie czas na podsumowanie. Biegało się super ale niestety wypadły mi z planu 2 treningi. Dodatkowo w sobotę zaczęliśmy urlop nad polskim morzem i aby uniknąć korków wyjechaliśmy w nocy. Ale szczegóły już za chwilę.
Plan na tydzień 5
Tydzień: 03.08.2015 – 09.08.2015.
Na ten tydzień miałem zaplanowane:
Wtorek | BC1 8km + Podbiegi 10 x 140m + trucht 2km |
Czwartek | BC1 4km + WT 4 x 2km tempo 4:45 + trucht 2km |
Sobota | BC1 8m + RT 10x 30″/60″ + trucht 2km |
Niedziela | BC1 8km + BNP 12km (4km 5:25, 4km 5:20, 4km 5:15) + trucht 4km |
Realizacja planu
Trening wtorkowy zrobiłem zgodnie z planem. Podbiegi na górce w Lesie Kabackim (główne wejście do lasu od strony parkingu przy ulicy Opieńki) poszły super. Biegało się fajnie ale zorientowałem się, że biegam tam za szybko. Zwolniłem i było git.
Trening z czwartku musiałem przełożyć bo musiałem odebrać moje dziecko od dziadków. Przez chwilę myślałem, że uda mi się zrobić trening po powrocie ale upalny dzień i 250 kilometrowa podróż zmęczyły mnie okrutnie. Dodatkowo nawet o godzinie 20:30 temperatura nie zachęcała do biegania. Ponieważ w nocy z piątku na sobotę wyjeżdżaliśmy nad morze wiedziałem, że trening sobotni mi przepadnie. Dlatego zdecydowałem się zrobić trening czwartkowy w piątek rano. Wstałem o 4:30 i o 5 rano byłem już na trasie. Biegało się super. Temperatura była idealna, a do tego pierwszy raz robiłem interwały. Z początku byłem trochę wystraszony wizją utrzymania tempa 4:45 przez 2 km ale ostatecznie nie było źle. Miałem zaplanowane 4 odcinki po 2 km z przerwą 3 min. Pierwsze 3 odcinki poszły zgodnie z planem a na ostatnim trochę zabrakło mi sił – ale ogólnie jestem bardzo zadowolony z tego treningu. Muszę przyznać, że trening interwałowy zaczyna mi się bardzo podobać – lubię być zmęczony po biegu 🙂 .
Nad morze wyjechaliśmy zgodnie z planem tzn. w sobotę o 3 w nocy. Jechaliśmy z rowerami na dachu więc prędkość nie porażała i do Dębiny dotarliśmy lekko po 10 rano. Cały dzień zszedł nam na rozpakowywaniu naszych rzeczy, sprawdzeniu co się zmieniło od naszego ostatniego pobytu itp. Po południu obiad, wizyta na plaży i wieczorne grilowanie.
Na niedzielę miałem zaplanowany bieg z narastającą prędkością z łącznym przebiegiem 24 km. Wieczorem przygotowałem wszystko, żeby rano nie budzić moich dziewczyn, a o 5 rano okazało się, że pada deszcz. Za oknem była regularna ulewa, która jak się później okazało trwała do 10 rano. Wróciłem do łóżka i jedynym plusem po tym porannym rozczarowaniu było to, że w końcu się wyspałem i nadrobiłem zaległości z mijającego tygodnia. Treningu z rana niestety nie udało się zrealizować bo tego dnia czekała mnie powrotna podróż do Warszawy. Wyjechałem o godzinie 18 i po północy byłem w domu.
Moje dziewczyny przez tydzień zostają same w Dębinie, a ja wracam do nich w piątek po pracy. Kolejne treningi będę robił nad morzem i już nie mogę się doczekać kolejnej niedzieli, na którą zaplanowałem długie wybieganie wokół jeziora Gardno. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to może za tydzień uda mi się coś napisać o tej trasie.
Podsumowanie tygodnia 5
Uwagi
Do treningu nie mam uwag. Szkoda tylko, że wypadły mi aż 2 treningi.