Moja biegowa historia

Początek 
Zaczęło się od tego, że w kwietniu 2013 moja żona przyniosła do domu pomysł: będę biegała. Ja stwierdziłem, że skoro chce biegać to ja się też dołączę i będziemy biegali razem. Do tego momentu bardziej pasowała mi jazda na rowerze ale zakupiłem podstawowe wyposażenie i zaczęliśmy truchtać w lesie kabackim. Początki były marne, jak to zwykle bywa ale systematycznie udało nam się zmieniać stosunek marszu do biegu (truchtu).Po kilku wspólnych treningach przyszedł okres złej pogody, było wietrznie, chłodno i padał deszcz więc moja żona odpuściła systematyczne treningi. Ja w międzyczasie poczytałem trochę, ustawiłem sobie wstępny plan biegania. Biegałem 4 dni w tygodniu i stosunkowo szybko złapałem bakcyla. Zwiększałem stopniowo ilość km i wszystko było super. Czułem się świetnie, waga zaczęła spadać, żadnych kontuzji za wyjątkiem standardowego dobrego bólu po treningu, który przechodził po dobrym rozciąganiu.

Kontuzja i rehabilitacja
Po niefortunnym schyleniu się naciągnąłem sobie mięśnie przy kręgosłupie. Po kilku wizytach u ortopedy zacząłem rehabilitację ale niestety okazało się, że rehabilitacja jest rozpisana codziennie na innego fizjoterapeutę, każdego dnia trzeba opowiadać od nowa historię a każdy z fizjoterapeutów stosuje inne metody i ma inne podejście.
Mam duże podejrzenie, że zdiagnozowany później zespół korzeniowy, który objawiał się bólem w zewnętrznej części lewego uda i lewej łydki, który schodził niżej aż do stopy został spowodowany zastosowanym niewłaściwym naciskiem lub innymi ćwiczeniami. Faktem jest to, że nie każdy z fizjoterapeutów oglądał wyniki rtg a wywiad był dość krótki (zwykle sprowadzał się do pytania – czym mogę Panu służyć lub coś w tym stylu).
Dzisiaj
Ból ustąpił, czuję jeszcze lekkie naciągnięcie w lewej łydce i zewnętrznej części uda nad kolanem ale jest zdecydowanie lepiej. Zakupiłem piłkę rehabilitacyjną i ćwiczę codziennie wzmacniając mięśnie brzucha i kręgosłupa. Zapisałem się do sprawdzonego, poleconego fizjoterapeuty – jutro pierwsza wizyta, która mam nadzieję przyśpieszy proces dochodzenia do pełnej sprawności.

Konkluzja

  1. Niestety idąc do lekarza specjalisty trzeba być przygotowanym z zakresu schorzenia, które nam dolega. W moim przypadku, gdybym wiedział i poprosił od razu o skierowanie na rezonans przyśpieszyłbym proces diagnozy o jakieś 3 tygodnie.
  2. Niestety nie można polegać na rehabilitacji, która jest dostępna w Twoim abonamencie – czy to refundowana przez NFZ czy dostępna w ramach pakietu, który daje Ci pracodawca. Chyba, że jesteś stałym bywalcem, znasz zasady panujące w przychodni i uda Ci się rozpisać zabiegi z jednym, dobrym fizjoterapeutą, który zna się na rzeczy. Jeżeli uprawiasz sport i zależy Ci na szybkim usunięciu kontuzji bez dodatkowych powikłań należy skorzystać z pomocy doświadczonego fizjoterapeuty, który zajmuje się sportowcami lub osobami aktywnie uprawiającymi sport.
  3. Dobry plan treningowy i jego konsekwentna realizacja to podstawa. Typowe dla początkujących dążenie do szybkiego efektu może doprowadzić do kontuzji i długiej przerwy. Mimo wszystko uważam, że moja kontuzja nie jest spowodowana, tym, że przesadziłem w treningach ale niestety nie mogę tego wykluczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Wprowadź prawidłową wartość: *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.