W tym roku postanowiliśmy spędzić urlop na Wyspach Kanaryjskich. Po dość krótkim planowaniu wybraliśmy biuro podróży i miejsce naszego pobytu – padło na hotel w Playa Blanca na wyspie Lanzarote. Rezerwacja została zrobiona dość wcześnie i muszę przyznać, że kryterium czy będzie gdzie pobiegać w ogóle nie było brane pod uwagę. Ja wychodzę z założenia, że biegać można wszędzie i nie potrzeba do tego nie wiadomo jakiej infrastruktury. Na kilka dni przed wyjazdem postanowiłem sprawdzić co ludzie piszą o bieganiu na tej wyspie. Znalazłem ciekawą relację Sławka z Wałbrzycha 🙂 możesz ją przeczytać tutaj, która upewniła mnie, że będzie co robić i na pewno znajdę ciekawe miejsca, żeby się poruszać.
Nie będę się rozpisywał o hotelu, standardzie i innych sprawach bo nie to jest najważniejsze w tym wpisie. Z ważnych spraw, o których trzeba wiedzieć wybierając się na Kanary to, że lot trwa 5 godzin i dość mocno wieje (w zależności od wyspy może być mocniej albo słabiej ale trzeba o tym pamiętać). Dla mnie jest to ważne ponieważ nie lubię wietrznej pogody a zwłaszcza nie lubię wiatru jak biegam 🙂 . Ktoś może zatem zadać pytanie dlaczego wybraliśmy się na Kanary ? Odpowiedź jest prosta bo nie jestem sam i każdy kto jest w związku z inną osobą musi się liczyć ze zdaniem innych oraz to, że nigdy nie byliśmy na Kanaryjskich i chcieliśmy sami ocenić czy ta pogoda przypadnie nam do gustu.
Do hotelu dotarliśmy w sobotę przed 21. Po zakwaterowaniu zjedliśmy szybką kolację i zrobiliśmy krótki obchód obiektu. Na więcej nie mieliśmy ochoty bo byliśmy dość zmęczeni podróżą a trzeba było jeszcze rozpakować się choć trochę. Dodatkowo miałem zaplanowany na następny dzień normalny bieg. Z racji tego, że wypadł mi sobotni trening postanowiłem jutro zrobić 15 km spokojnego biegu. Z internetu i rozmów z poznanymi ludźmi wiedziałem, że w pobliżu hotelu jest promenada, która idealnie nadaje się do biegania.
W niedzielę wstałem przed 7 rano i po kilkunastu minutach byłem gotowy do biegu. Rano zazwyczaj biegam bez śniadania więc poszło szybko. Po wyjściu z bungalow-u / domku już doświadczyłem kanaryjskiej pogody. Niebo zachmurzone i mocno wiało. Wiatr ten wydawał się na tyle mocny, że przez chwilę zastanawiałem się czy nie założyć bluzy z długim rękawem. Ostatecznie zdecydowałem na wyjście tylko w koszulce i to było słuszne rozwiązanie bo na pewno bym się przegrzał w dwóch warstwach.
Nasz hotel był oddzielony od promenady ulicą i kawałkiem ugoru od długości ok 200 metrów.
Na tym odsłoniętym ugorze poczułem jak mocno wieje kanaryjski wiatr – ale wiał w plecy więc było dość znośnie. Łącznie promenada ma ok. 10 km długości. Od naszego hotelu w lewo wiedzie, aż do półwyspu Papagajo a w prawo aż do latarni morskiej.
Widok w lewo:
Widok w prawo:
Na promenadzie skręciłem w lewo i pobiegłem aż do dużej Mariny Rubicon co dało ok. 5 km. Zawróciłem minąłem ugór do hotel i pobiegłem w stronę latarni morskiej na końcu promenady.
Wracając do „mojego” ugoru pomyliłem się i skręciłem wcześniej na innym podobnym ugorze przez co nadrobiłem niepotrzebnie dystansu. Ostatecznie zrobiłem tego dnia 18 km co dało całkiem fajny dystans ale przede wszystkim pozwoliło mi rozpoznać najbliższą okolicę i dało szansę na zaplanowanie kolejnych treningów.
Tak się złożyło, że pierwszy tydzień urlopu był ostatnim tygodniem okresu wprowadzającego do właściwego treningu do maratonu (o moim planie treningowym napiszę osobno). Zaplanowane miałem więc 4 spokojne treningi 12,5 km – 15 km – 12,5 km – 15 km.
We wtorek trening mi wypadł bo jechaliśmy na wycieczkę więc ostatecznie w tygodniu zrobiłem 3 spokojne treningi po promenadzie i okolicach. W środę pobiegłem w lewo do końca promenady, a że brakowało mi trochę do zaplanowanego dystansu postanowiłem pobiec dalej na cypel, który widać po prawej stronie promenady. Biegnąc podziwiałem widoki, których naprawdę nie brakuje w okolicy.
Widok na kiosk górujący nad mariną:
W większym zbliżeniu:
Całkiem blisko:
Mały problem pojawił się gdy dobiegłem do końca promenady bo okazało się, że poziom tego cypla jest dużo powyżej promenady i nie ma tam normalnej ścieżki. Trzeba się prawie wspiąć po dość ostrym podejściu.
Mój bieg na górze bardziej przypominał bieg górski niż rekreacyjny trening. Było kilka ostrych zbiegów, które pokonałem schodząc i ostatecznie minąłem pierwszą piaszczystą plażę. Po wbiegnięciu na pierwsze wzniesienie za tą plażą stwierdziłem, że dystans jest ok i zawróciłem w stronę hotelu. Nawet nie wiedziałem, że jestem właśnie na półwyspie Papagajo, który jest polecany turystom jako jedno z miejsc, które koniecznie trzeba odwiedzić. Trochę słabo widać ale te jaśniejsze miejsca na zdjęciu poniżej to piaszczyste plaże.
Wracając zobaczyłem na promenadzie drogowskaz, który mówił wszystko:
Drugi tydzień urlopu był pierwszym tygodniem treningu właściwego. Znalazłem go w necie, trochę dostosowałem do moich możliwości i cierpliwie teraz stosuję. Ogólnie w założeniach było 5 dni treningowych ale po zakończeniu pierwszego tygodnia treningów stwierdziłem, że 5 dni to za dużo, wyrzuciłem trening ze środy i wróciłem do standardowego układu wtorek – czwartek – sobota – niedziela.
Według planu od wtorku do soboty z przerwą w piątek mam różne kombinacje wzmacniające siłę biegową a w niedzielę długie wybieganie.
We wtorek ćwiczyłem rytmy wg schematu OWB1 6 km + RT 6 x 30″/60″ + trucht 2 km na tym kawałku promenady:
W środę w planie były podbiegi OWB1 8 km + Podbiegi 8 x 100 / 100 m + trucht 2 km. Wykorzystałem do tego taki kawałek promenady:
Widok z dołu:
Widok z góry:
W czwartek moja jedna z dwóch ulubionych część planu czyli OWB1 4 km + BC2 8 km + trucht 2 km. Przebiegłem do końca promenady w lewo i z powrotem. Tempo BC2 ustawiłem sobie na 5:30. Trasa jest bardzo pofałdowana, jest sporo podbiegów i niestety nie udało mi się przebiec całości zgodnie z założeniami ale ogólnie jestem zadowolony.
W sobotę przed wyjazdem jeszcze raz rytmy wg schematu OWB1 8 km + RT 10 x 30″/60″ + trucht 2 km. Było super.
Ogólnie promenada w Playa Blanca na Lanzarote jest idealnym miejscem do biegania. Dla początkujących biegaczy problemem może być dość duża ilość górek, które naprawdę mogą zmęczyć ale każdy może znaleźć miejsce dla siebie. Trzeba biegać rano bo od 9 słońce zaczyna mocno grzać i mimo wiatru jest naprawdę gorąco. Co do pogody to rano niebo jest mocno zachmurzone ale potem przeciera się i słońce naprawdę mocno grzeje.
Nie biegałem nigdzie poza promenadą ale poza utwardzonymi drogami teren jest bardzo trudny i raczej dla kogoś kto ma doświadczenie ale chce potrenować do biegów górskich. Z tego co znalazłem w internecie na każdej z pozostałych wysp można znaleźć podobne promenady i wykorzystać je do aktywnego spędzania czasu – biegania, roweru, triatlonu czy innego sportu wymagającego wyjścia poza hotel.
Krajobraz na wyspie jest księzycowy, na każdym kroku można zobaczyć wulkany, góry powstałe w wyniku wybuchu wulkanów z widocznymi jak na dłoni miejscami, którymi spływała lawa albo ocean lawy, który wygląda jako ogromne gruzowisko. Ogólnie jest bardzo mało drzew i terenów zielonych. W większości krajobraz wygląda tak:
albo tak:
albo tak:
Podsumowanie
Bardzo polecam Lazarote i Playa Blanca każdemu biegaczowi, który chce odpocząć, pogrzać się w słońcu przy basenie a przy okazji pobiegać w fajnym otoczeniu.